Powieść magiczna, zaskakująca i zabawna - „Wtedy w Loszoncu” Petera Balki [recenzja] - Słowacystka

7.12.2019

Powieść magiczna, zaskakująca i zabawna - „Wtedy w Loszoncu” Petera Balki [recenzja]

O pozytywne zakończenie roku, jeśli chodzi o literaturę słowacką w Polsce, postarało się wydawnictwo Biblioteka Słów, które w listopadzie wydało powieść Petera Balki Wtedy w Loszoncu”. Magiczna, zaskakująca i zabawna - tak w 3 słowach można ją opisać. Zaciekawieni?


Na zakończenie roku mam dla Was recenzję najnowszego przekładu literatury słowackiej w Polsce. W listopadzie wydawnictwo Biblioteka Słów wydało wielokrotnie wyróżnianą i nagradzaną na Słowacji powieść Petera Balki Wtedy w Loszoncu. Jeśli jeszcze nie macie pomysłu na słowacki prezent na święta dla swoich najbliższych, to czytajcie dalej.

W Loszoncu, czyli gdzie?


Loszonc, a właściwie to Losonc (lub w bardziej słowackiej wersji Lošonc) to historyczna, czyli węgierska, nazwa słowackiego miasta Lučenec a po polsku Łuczeniec.

Łuczeniec to miasto na południu Słowacji, leżące w kraju bańskobystrzyckim, w centrum historycznego regionu Novohrad. Łuczeniec ma za sobą burzliwą historię, podobnie zresztą jak oddalone o 80 km w linii prostej Levice (o tym, jak to miasto przechodziło z rąk do rąk pisałam przy okazji recenzji powieści Pavla Rankova Zdarzyło się pierwszego września (albo kiedy indziej)). I wskutek tej nieraz zawikłanej historii miasto co rusz zmieniało swoją nazwę najpierw nazywało się Lutetia Hungarorum, potem Losonc (Lošonc), Lizenz, Luchunch i na koniec został Lučenec.

Łuczeniec z niespełna 28 tysiącami mieszkańców, jest trzecim co do wielkości, miastem w kraju bańskobystrzyckim i nieraz określany jest mianem metropolii południa. Jednak, jak się dowiadujemy z książki, są także i inne określenia tego miasta:


Wtedy w Loszoncu Peter Balko cytat

Przyjaźń na dobre i złe


Wtedy w Loszoncu to historia przyjaźni dwóch ośmiolatków Lewiatana i Kapii, czyli Kolomana. Chłopcy są swoimi zupełnymi przeciwieństwami: Lewiatan jest spokojny i z racji swojej wagi, często pada ofiarą szkolnych szykan; Kapia jest chuliganem, który nie stroni od bójek i wszelkiego rodzaju dorosłych doświadczeń, przez co nieraz wydaje się starszy niż w rzeczywistości.

Mali bohaterowie na nudę nigdy nie narzekają, zawsze znajdą sobie nowy sposób rozrabiania. Razem z Kapią i Lewiatanem będziecie m.in. gośćmi w ich podziemnej kryjówce na drzewie, poznacie historię Koguciej Wdowy i dostaniecie gotowy przepis na żabie udka po loszoncku [chyba powinnam rozważyć dodanie go do postów z tradycyjną kuchnią słowacką😂]!

Mieliśmy po osiem lat i mieliśmy broń: Kapia – nóż, a ja – błotowitkę. On znał sześć brzydkich słów i dwa tytuły filmów dla dorosłych, ja umiałem wyrecytować z pamięci imiona wszystkich świętych z kalendarza, i to nawet od końca, jak bum-cyk-cyk. On codziennie zabijał przynajmniej jedno zwierzę, ja co wieczór myłem zęby. On pluł, ja pisałem.
Byliśmy parą najlepszych przyjaciół w całym Novohradzie, których rozdzielić mogła tylko trzecia wojna światowa. Naszą więź przypieczętowaliśmy krwią pod starym orzechem, rosnącym na skraju parku. Słońce wypacało ostatnie krople lata, cienie miękły, a Kapia z podniecenia puszczał bąki. Kiedy braterstwo zostało już zadzierzgnięte, ruszyłem do domu na kluski w sosie koperkowym.
– Na świecie nie ma nic mocniejszego od krwi – szepnął mi jeszcze na ucho Kapia, a potem opluł listonosza, przejeżdżającego obok nas na bakłażanowym rowerze. Od tej pory nasi ojcowie odbierają listy na poczcie.

Mimo tych wszystkich różnic chłopców połączyła, przypieczętowana krwią, przyjaźń, na dobre i złe...

Realizm i odrobina magii


Powieść Balki przypomniała mi twórczość Václava Pankovčína, zwłaszcza tę z początków jego przygody z literaturą. Pankovčín uważany jest za jednego ze słowackich mistrzów realizmu magicznego [muszę Wam o tym kiedyś napisać, w końcu pisałam o nim całą magisterkę]. Najwięcej elementów realizmu magicznego znajduje się na początku powieści, opowieść o sąsiedzie Guzku jest niemal podręcznikowym przykładem realizmu magicznego. Jednak u Balki z każdą stroną magia z tego realizmu powoli się wytraca, by na samym końcu przejść do brutalnej rzeczywistości. Autor w ten sposób nie tylko pokazuje zaskakujące wydarzenia z zakończenia powieści, ale dodatkowo podkreśla gwałtowne wejście bohaterów w dorosłość.

Peter Balko Wtedy w Loszoncu cytat

Wtedy w Loszoncu to powieść, która ma w sobie wszystko - humor, tragizm, smutek, akcję, historię i szok. Powieść przyprawiona jest sporą dawką dziecięcej fantazji i odrobiną realizmu magicznego, a mimo to przebijają w niej dorosłe oceny otaczającego świata. Jeśli spodziewacie się nudnej opowieści dla młodzieży czy dzieci, to się rozczarujecie.

Książka Wtedy w Loszoncu jest świetnie napisana i równie dobrze przetłumaczona. Dzięki temu mamy na polskim rynku książkę, która ciekawi, śmieszy i zaskakuje. To książka, która pochłania czytelnika wraz z pierwszym zdaniem i pozwala mu odejść dopiero po doczytaniu ostatniego.
 


Co ciekawe, dopiero pod koniec powieści dowiadujemy się, że Lewiatan - narrator, ma na imię Peter tak jak autor. I sam Balko przyznaje, że w książce jest sporo elementów autobiograficznych, można więc zakładać, że powieść jest po części jego swoistą psychoterapią, rozliczeniem się z wydarzeniami z dzieciństwa i z historią swojego miasta. Bo autor, opisując perypetie młodych przyjaciół, przemyca także odrobinę historii swojego rodzinnego miasta. Mimo że są to nieraz trudne wydarzenia, które naznaczyły całe pokolenia, to opowiedziane z perspektywy dziecka zdają się jakby łagodniejsze.

Jeśli zastanawiacie się, czy postać Kapii jest prawdziwa, to od razu śpieszę z odpowiedzią - nie jest. Balko przyznaje, że miał kolegę, który nauczył go wagarowania i psocenia, ale poza rzucaniem śnieżkami w okna na nic poważniejszego się nigdy nie odważyli.

Peter Balko Wtedy w Loszoncu ilustracje

Nagrody i wyróżnienia


O tym, że Wtedy w Loszoncu jest książką wartą uwagi, mogą świadczyć liczne nagrody, które Peter Balko dostał za swoją debiutancką powieść:

➧ 3 miejsce w plebiscycie Książka roku 2015 organizowanym przez dziennik „Pravda” w kategorii literatura słowacka
➧ Anasoft litera 2015 - Nagroda Czytelników
➧ Nagroda Fundacji Tatra Banky 2015 v kategorii Młody twórca, literatura
➧ Nagroda Jána Johanidesa 2016 za najlepszą prozę młodego autora poniżej 35 roku życia


Wtedy w Loszoncu okladka

Wtedy w Loszoncu

Tytuł oryginalny: Vtedy v Lošonci
Autor: Peter Balko
Tłumaczenie: Miłosz Waligórski
Wydawnictwo Biblioteka Słów
Data polskiej premiery: 12.11.2019

Notka biograficzna:


Peter Balko [1]

Urodzony 16.09.1988 roku w Łuczeńcu – słowacki prozaik i poeta, absolwent scenariopisarstwa i dramaturgii w Wyższej Szkole Sztuk Scenicznych w Bratysławie (VŠMU), gdzie obecnie pracuje jako pedagog. Laureat nagrody głównej w konkursie Poviedka 2012 za opowiadanie Labutia balada (Łabędzia ballada), które stało się podstawą debiutanckiej powieści Vtedy v Lošonci (2014, Wtedy w Loszoncu), w przekładzie na język polski zaprezentowanej na łamach „Literatury na Świecie” (7-9/2017). Razem z Lucią Potůčkovą i Marošem Hečkiem wydał tom poetycki Metrofóbia (2012). Jest autorem scenariuszy do filmu z gatunku political fiction Kandidát (2013, Kandydat; razem z Michalem Havranem i Marošem Hečkiem), miniserialu telewizyjnego Moje povstanie (2014, Moje powstanie), thrillera ze słowacko-ukraińskiej granicy Čiara (2017, Linia) i horroru DOGG (2017). Z poetą Petrem Prokopcem ułożył antologię współczesnej literatury słowackiej Literatúra bodka sk (2016, Literatura kropka sk). W swoim rodzinnym mieście od dziesięciu lat współorganizuje międzygatunkowy festiwal Medzihmla. Publikował w czasopismach „Dotyky”, „Pravda”, „Romboid”, „Revue Labyrint”, „Denník N”, „Új szó” oraz „Gömörország”. Za Vtedy v Lošonci otrzymał Nagrodę Jána Johanidesa, Nagrodę Fundacji Banku Tatra oraz nagrodę czytelników Anasoft litera 2015. W 2018 powieść ukazała się w Czechach, w 2019 wyjdzie w Austrii i na Węgrzech. Jego teksty przekładano na język angielski, węgierski, włoski, niemiecki i chiński. W Polsce znany z publikacji na łamach „Literatury na Świecie”. W 2019 ukaże się jego nowa powieść pt. ØSTROV.


Tłumaczem książki Wtedy w Loszoncu jest Miłosz Waligórski, który tłumaczył także reportaże Andreja Bána Słoń na Zemplinie, dlatego, jeśli interesuje Was notka biograficzna tłumacza, zapraszam Was do zapowiedzi tej książki.

Dziękuje wydawnictwu Biblioteka Słów za udostępnienie tekstu przekładu.

 

Więcej postów o literaturze słowackiej i książkach związanych ze Słowacją znajdziecie tutaj:

Jeśli spodobał Ci się mój wpis, to będzie mi miło, jeśli:

✦ zostawisz tu swój komentarz

✦ polajkujesz mój fanpage 

✦ udostępnisz ten wpis swoim znajomym

 


Podczas pisania tego artykułu korzystałam z:
[1] za: Peter Balko. W: biblioteka-slow.pl. Artykuł dostępny online. Dostęp 02.12.2019

Brak komentarzy: